top of page
wstepien7

Before&After


Dużo rozpisywałem się na moim blogu o problemach z którymi musiałem się zmierzyć w Kalifornii: Up&Down (https://www.wojciechstepien.com/post/up-and-down), In&Out (https://www.wojciechstepien.com/post/in-out), o procesie kalifornizacji (https://www.wojciechstepien.com/post/kalifornizacja), o cenie jaką musiałem ponieść wyjeżdżając na rok (https://www.wojciechstepien.com/post/%C5%9Bwiat-na-g%C5%82owie), ale nie miałem okazji powiedzieć, w jaki sposób Kalifornia pomogła mi jeszcze bardziej być sobą i dokąd mnie to doprowadziło.

Co by nie mówić o Kalifornii to jest to rzeczywiście kraina wielkich możliwości, gdzie można zrobić karierę od zera do milionera. Tylko, że tutaj z milionera można zostać zerem i wtedy trzeba radzić sobie samemu np. na plaży w Venice. A nawet jak jest się na samym dnie to trzeba mieć siłę i odwagę aby się podnieść. Jeśli ma się dobry pomysł i znajdzie się odpowiednich ludzi to nagle okazuje się, że wszystko jest możliwe, nawet najbardziej szalone idee. Jest to bardzo stymulujące i na pewno można być tutaj naprawdę sobą. Przyznaję, że jest to jedna z najbardziej budujących rzeczy, których miałem okazję tutaj doświadczyć.

Marzenia przy odrobinie szczęścia i pomocy dobrych ludzi mogą stać się rzeczywistością. Myślę, że przemysł filmowy jest tego najlepszym przykładem, ale też wielkie biznesy, które tak naprawdę narodziły się w Kalifornii (warto wspomnieć, że jeden Kalifornijczyk w garażu swoich rodziców założył firmę Apple, innych dwóch w Menlo Park na Stanford University in California firmę Google).


Czy kiedykolwiek bym się spodziewał, że jadąc na stypendium Fulbrighta będę miał okazję realizować pomysł opery na podstawie powieści Christophera Isherwooda? I że będę współpracował z librecistką z Nowego Jorku? Nigdy w życiu… Jedynie co myślałem, to chciałem zobaczyć dom Isherwooda i spotkać się z Donem Bachardym. Nie miałem pojęcia, że jestem w stanie zainteresować Fundację Isherwooda moim projektem, a także kilkoro innych ludzi z Kalifornii. Czułem, że coś mnie ciągnie do tego pomysłu i że może warto spróbować, przecież jak się nie uda to nic się nie stanie. Zresztą mam do tego projektu dalej takie nastawienie jak się nie uda to świat się nie zawali. Ale wiedząc, że każdy z moich projektów został zrealizowany i właściwie nie ma takiego, który zostałby nie ukończony (abstrahując o Koncercie fortepianowym, który miałem napisać po studiach) jestem spokojnej myśli.

Są chwile, kiedy wszystko wydaje mi się nierealne i przeraża mnie cena, którą musiałem ponieść wyjeżdżając tutaj (o czym pisałem w poprzednim poście). Ale tak naprawdę jak to powiedział Mark Carlson, emerytowany profesor UCLA, obecnie mieszkający w Palm Springs: „Wojtek, wygląda na to, że Twoje życie podzieli się na dwa etapy”. Zapytałem: „Mark co masz na myśli?” „Podzieli się na dwa etapy – przed Kalifornią i po Kalifornii. Kiedy przeprowadzałeś ze mną wywiad w listopadzie zeszłego roku rozmawiałem z moim dobrym kolegą (był to Roger Bourland, z którym robiłem później wywiad w jego domu w Cupertino, o obu tych kompozytorach napiszę więcej w kolejnych tygodniach). I Roger powiedział <Wiesz ten pobyt w Kalifornii go zmieni, jestem tego pewny>. Mark skończył, spojrzał na moją kalifornijską koszulę, którą kupiłem w San Diego i powiedział: „No cóż… Już Cię zmienił, wyglądasz zupełnie inaczej, a to dopiero początek…”

W przyszłym tygodniu dla Polskiego Towarzystwa Analizy Muzycznej wygłaszam wykład o Griegu. Odgrzebując wiadomości z mojej książki habilitacyjnej i przygotowując się do tego wydarzenia natrafiłem na ciekawy fakt z życia Griega. (Zawsze trochę identyfikowałem się z postacią tego kompozytora, miałem wrażenie, że jest to ktoś kogo nigdy nie poznałem osobiście, ale bardzo mi bliski) Okazuje się, że według jednego norweskiego muzykologa twórczość Griega dzieli się na dwa etapy: do jego pierwszej wycieczki w góry Jotunheim i poznania muzyki ludowej w jej naturalnym środowisku i po niej. Grieg miał wtedy niecałe 48 lat… Pomyślałem „Aha…”, teraz rozumiem, że są w życiu ludzi takie wyjazdy i spotkania, które otwierają nowe etapy, kiedy można zacząć trochę inaczej i być już sobą do końca.



115 views0 comments

Recent Posts

See All

Comments


bottom of page