Odwróćmy na chwilę porządek historii i teologii. Niech Bóg popiera tylko związki jednopłciowe i nie akceptuje związków heteroseksualnych, które uważa za grzech. Światem rządzą geje i lesbijki. Biblia zawiera wyraźny zakaz seksu heteroseksualnego, a dzieci muszą rodzić surogatki. Wyobraźmy sobie standardowego heteroseksualnego mężczyznę. Jak czułby się w takim społeczeństwie i gdzie byłoby dla niego miejsce. Gdyby chciał wziąć kobietę za rękę dostałby ostrzeżenie lub naganę, przez grzeszny związek rodzina wyrzuciłaby go z domu, a za seks w niektórych krajach skazano by go na śmierć. W Kościołach piętnowano by osoby heteroseksualne, kazano by im zmienić orientację i wstępować w związki jednopłciowe. Co czułyby osoby heteroseksualne i gdzie miałyby sobie znaleźć bezpieczne miejsce? Jakaż to przerażająca wizja...
A teraz wróćmy do dzisiejszego porządku. Jeśli jesteśmy empatyczni, pomyślmy jak muszą czuć się osoby LGBTQ i jakie mogą przeżywać udręki i niepokoje w społeczeństwie ludzi heteroseksualnych. Orientacja nie jest ich kaprysem czy chwilową zabawą, tylko czymś czego doświadczają już od dzieciństwa lub od okresu nastoletniego. Czują się inni, często nieakceptowani przez bliskich i rodziny. Jeśli wierzą i są chrześcijanami gdzie mają się podziać? Czy całe życie mają ukrywać się w Kościele: w roli księdza, zakonnika czy cnotliwego męża. A może mają ślubować celibat na całe życie w imię Boga? Czy jest dla nich bezpieczne miejsce gdzie mogą być naprawdę sobą?
W 1968 roku po próbie samobójczej Troy Perry (ur. 1940), pastor kościoła pentekostalnego (zielonoświątkowego), zdecydował się założyć kościół, gdzie osoby o orientacji homoseksualnej mogłyby się modlić i sprawować liturgię. Po tym jak napisał ogłoszenie w gazecie Advocate, na pierwszym spotkaniu pojawiło się dwanaście osób. Po sześciu tygodniach wspólnota przeniosła się do żeńskiego klubu, a potem do kina, trzy lata później kościół miał już swój oficjalny budynek z 1000 osobami, które uczestniczyły w liturgii. Takie były początki Metropolitan Community Church. W 1972 roku Troy opublikował autobiografię The Lord is My Shepherd and He Knows I'm Gay (Pan jest moim pasterzem i wie, że jestem gejem.
Po wielu latach duchowej tułaczki po ścieżkach Kościoła Katolickiego, kiedy rozpoczynałem od bycia członkiem Ruchu Oazowego, następnie Odnowy w Duchu Świętym w 1998 roku trafiłem do Taize. Ta francuska wspólnota pomogła mi odkryć bogactwo kościoła niepodzielonego, wczesnochrześcijańskiego, a także duchowość monastyczną. Po latach zainspirowało mnie to do przyłączenia się wpierw do benedyktynów w Tyńcu (2010), następnie kamedułów (2015), a w końcu francuskich Wspólnot Monastycznych (2016). I w końcu w roku 2022 nieoczekiwanie trafiłem do Metropolitan Community Church w Los Angeles (poniżej zdjęcie z pastorem Keithem).
Metropolitan Community Church (w skrócie MCC) jest protestancką wspólnotą chrześcijańską, której członkowie pochodzą z różnych kościołów chrześcijańskich. Celebrują niedzielne nabożeństwa w oparciu o zmodyfikowaną liturgię katolicką, pastorami mogą być osoby LGBTQ, komunia jest wspólna i jest pamiątką ostatniej wieczerzy Chrystusa. Nie ma tu mowy o parodii, wyśmiewaniu innych religii czy denominacji, to autentyczny kościół, otwarty dla wszystkich, nie tylko dla ludzi LGBTQ.
Dużą rolę zajmuje muzyka, która wykorzystuje tradycje muzyczne pochodzące z różnych denominacji chrześcijańskich. Wszystko po to, aby wszyscy mogli poczuć się jak u siebie w domu, akceptowani, przygarnięci i zrozumieni. Na liturgii nie ma żadnych wzmianek o seksie, ani kwestiach związanych z orientacją (czego mogłyby się spodziewać osoby heteroseksualne, które traktują ludzi innych orientacji jako wyłącznie skupionych na seksie). Kazania są naprawdę dobrze przygotowane, poruszające i zawsze odnoszą się do Ewangelii. Kościół jest kolorowy, bardzo energetyczny, wspólnota żywo reaguje na poszczególne słowa, często ma miejsce dialog z pastorem.
W zeszłą niedzielę MCC przeżywał 54. rocznicę swojego założenia, a liturgia była szczególnie bogata i poruszająca. Ministranci, jak na rocznicę przystało, byli ubrani wyjątkowo elegancko. Na liturgii pojawił się Troy Perry, który zdecydował się na krótkie przemówienie (fragment udało mi się zarejestrować).
Pianiście towarzyszył chór, repertuar był bardzo zróżnicowany i sięgał od tradycyjnych pieśni przez gospel, muzykę hiszpańską, aż po końcowy popowy taniec. Niektóre pieśni były naprawdę głęboko poruszające, co moje nagranie oddaje tylko w niewielkim stopniu, proszę zwrócić szczególną uwagę na entuzjazm wspólnoty.
Po nabożeństwie wszyscy zostali zaproszeni na obiad i kawę. Nie obyło się bez inspirujących rozmów i spotkań z kolorowymi uczestnikami. Zdecydowałem się zrobić kilka spektakularnych zdjęć i filmików, aby pokazać, że ludzie LGBTQ mogą nie tylko się dobrze bawić, ale także głęboko przeżywać liturgię (zdecydowałem się na zdjęcie jednego z chórzystów bo swoim niezwykłym ubiorem przypominał mi Doktora Ząbka z Muppet Show :) ).
Czułem się jak na pokładzie statku wiozącego rozbitków, których Jezus na pewno by przygarnął, ale których ich własne kościoły odrzuciły. Ciekawe co Jezus miałby do powiedzenia tym kościołom, ich biskupom, księżom, zakonnikom i wiernym…
Metropolitan Community Church zapoczątkował ewolucję myśli teologicznej, która doprowadziła do tego, że coraz więcej kościołów protestanckich zaczyna akceptować osoby LGBTQ. Po 54. latach Metropolitan Community Church liczy sobie 222 kongregacji i ma swoją siedzibę w 37 krajach.
Po nabożeństwie zabrzmiała w tanecznym rytmie piosenka napisana specjalnie na rocznicę oraz został wyemitowany film opowiadający o historii kościoła i ludziach z nim związanych. To była prawdziwie tęczowa niedziela!
コメント